czwartek, 31 października 2013

Przystawka z ciasta francuskiego - Appetizer with puff pastry








     Wprawdzie jestem pokoleniem, które nie obchodzi Halloween, jednak do wieczornej kolacji zrobiłam mały akcent. Do małej przekąski potrzebny jest kawałek ciasta francuskiego i kabanosy. 


Składniki:

  • ciasto francuskie
  • kabanosy
    
       Ciasto francuskie potnij na małe paski, ponacinaj i obwiń nim kabanos. Piecz w nagrzanym piekarniku 15 min.








środa, 30 października 2013

Soraya - hialuronowy mikrozastrzyk








     Zachęcona reklamami w gazetach i zaufaniem do kwasu hialuronowego sięgnęłam i ja po
hialuronowy mikrozastrzyk, przeciwzmarszczkowy koncentrat kwasu hialuronowego na dzień i na noc (serum 100%) - Soraya

Jest to cała linia kosmetyków dla kobiet od 30+ do 60+. W opakowaniu jest zresztą ulotka, która w sposób bardzo przejrzysty wszystko wyjaśnia.


Co obiecuje producent:

     Koncentrat kwasu hialuronowego  to wyjątkowe serum dla kobiet, które od kosmetyku oczekują natychmiastowego efektu "lepszej skóry". Koncentrat intensywnie nawilża naskórek, otacza go przyjemnym, wilgotnym kompresem i zapewnia natychmiastowe wygładzenie jego powierzchni. Pojawia się odczucie niezwykłego komfortu, a skóra staje się jedwabista w dotyku i  ładnie napięta. Regularnie stosowany redukuje zmarszczki.
Rezultaty stosowania: Spektakularne wygładzenie naskórka, intensywne nawilżenie, natychmiastowy efekt jedwabistej cery, poprawa napięcia skóry, natychmiastowa poprawa komfortu cery.


Co mogę stwierdzić po tygodniu stosowania:

    Kosmetyk stosuję rano i wieczorem na oczyszczoną twarz, szyję i dekolt. Jest przeźroczysty i półpłynny, jednak dobrze się nakłada. Wystarczy cienko pokryć skórę. Kosmetyk szybko się wchłania, lekko napina skórę i mam wrażenie jakby ją matowił. Daje poczucie komfortu i bez problemu za niecałą minutę można wklepać krem. Skóra jest dobrze nawilżona, gładka i nie powoduje uczucia ściągania. Nie podrażnia i nie uczula, a opakowanie jest bardzo poręczne.
Wiadomo, że reklama dotycząca „zastrzyku” to przesada, bowiem kremy czy też serum działają na powierzchni skóry i wnikają tylko do jej pewnych warstw.

    Jest to kosmetyk bardzo przyjemny, dość wydajny i za bardzo przystępną cenę. Z pewnością kiedy się skończy sięgnę po następną tubkę. Zastanawiam się też nad kremem z tej serii, ale muszę wcześniej skończyć już używane kosmetyki.
Może przy dłuższym stosowaniu przekonam się o kolejnych zaletach kosmetyku :)


Pojemność: 50 ml, cena: 19,99








wtorek, 29 października 2013

Placki ziemniaczane z marchewką - Potato pancakes with carrot









    Kiedy do utartych ziemniaków dodasz marchewkę i jajo, mąka jest już niepotrzebna. Muszę przyznać, że eksperymentując zapomniałam najzwyczajniej w świecie dodać mąkę i placki okazały się świetne. Polecam sprawdzony przepis.


Placki ziemniaczane z marchewką

Składniki:
  • 1 kg ziemniaków
  • marchewka 
  • cebula
  • czosnek
  • sól i pieprz
  • jajko
  • olej do smażenia
  • 3-4 łyżki jogurtu

    Ziemniaki, marchewkę, cebulę, czosnek należy zetrzeć na tarce o małych oczkach, dodać jajko, sól i pieprz do smaku i wymieszać. Na rozgrzany olej kładź małe porcje masy ziemniaczano-marchewkowej i smaż kilka minut z każdej strony na złoty kolor. Po usmażeniu placki połóż koniecznie na papierowy ręcznik, tak aby je odsączyć z tłuszczu.
Przełóż placki jogurtem i potartymi "nitkami" marchewki.


Moja rada:

- wszystkie składniki trę moim robotem, w kilka chwil wszystko gotowe
- obierz trochę marchewki (długie paski) do przełożenia placków i na ozdobę
- czasem parę placków smażę w metalowych obręczach i układam na samej górze dania









poniedziałek, 28 października 2013

Muffiny orkiszowe z bananami i musem z ananasa - Spelt muffins with banana and pineapple mousse






    Muffiny to uniwersalne ciastka. Jest tysiące sposobów na ich upieczenie. Z płatkami orkiszowymi i owocami mogą być całkiem niezłym śniadaniem. Sycą i dostarczają dobrego humoru na całe przedpołudnie, zapewniam :)


Muffiny z płatkami orkiszowymi, bananami i musem z ananasa

Składniki:
  • 2 jajka
  • 1/2 szklanki cukru
  • 1 łyżka cukru waniliowego
  • 1,5 szklanki mąki
  • 1 szklanka płatków orkiszowych
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczko soli
  • 3/4 szklanki mleka
  • 1/3 szklanki oleju roślinnego
  • 3 banany
Dodatkowo: 1/3 ananasa/zmiksować/

   Ubij jajka z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę. Do miski wsyp pozostałe suche składniki. Widelcem rozgnieć banany.
Dodaj do masy jajecznej olej, następnie mleko i banany, delikatnie wymieszaj. Dodaj suche składniki, wymieszaj i napełnij papilotki masą. Piecz w temp. 180-190 stopni 18-20 min.

Muffiny w pojemniku z przykrywką można przechowywać kilka dni.










Przepis został opublikowany na stronie: http://przepis-na-kobiete.pl/Artyku%C5%82y/471/muffiny-orkiszowe-z-bananami-i-musem-z-ananasa-spelt-muffins-with-banana-and-pineapple-mousse



sobota, 26 października 2013

Kobiecy Lifestyle -Bądź aktywna! Women's Lifestyle - Be Active!









Po pierwsze aktywność fizyczna

Postępem cywilizacyjnym jest wydłużanie się życia ludzkiego. Powód do dumy? Oczywiście, jeśli dodamy do tego jakość życia. Tu należałoby za Aleksandrem Kamińskim powtórzyć : Dodajmy życia do lat, a nie lat do życia. Na tle Europy sytuacja zdrowotna starszych Polaków wypada źle. Dotyczy to zwłaszcza takich schorzeń jak nadciśnienie tętnicze, zapalenie stawów, zawały, wrzody żołądka, udary mózgu. Generacja 50+ nie wyróżnia się w Polsce zdrowym stylem życia, 1/3 mężczyzn i 1/5 kobiet pali papierosy, nie prowadzi regularnej aktywności fizycznej, co przekłada się na problemy z nadwagą i inne schorzenia.
Aktywność fizyczna to zdrowie, lepsza jakość życia, samodzielność, większa możliwość decydowania o sobie, to w końcu także uroda. Dla aktywności fizycznej nie ma wieku. Oczywiście inaczej ćwiczy dziecko, inaczej nastolatek, a inaczej senior. Warto czasem w tej materii zasięgnąć porady specjalisty, bo niewłaściwa aktywność fizyczna też może wyrządzić szkody.
Droga młodzieży blogowa, za niecałe czterdzieści lat co piąty Polak będzie seniorem. Jakim będzie seniorem w dużej mierze pracuje na to już teraz.


Zadbaj o kondycję fizyczną póki jeszcze na to czas!

Lepiej późno niż wcale mówi stare porzekadło, można więc zacząć w każdym wieku. Jednak skoro na potencjał zdrowia pracujemy od urodzenia to apel o kondycję fizyczną powinno się już kierować do rodziców, dzieci i młodzieży. Aż serce mi załopotało z radości kiedy usłyszałam o kampanii społecznej: AktywnaRodzina.org czy też „Stop zwolnieniom z WF-u” (https://www.facebook.com/stopzwolnieniom), której patronują mistrzowie naszego sportu.

Kiedy byłam dzieckiem nie było takich obiektów sportowych jak współcześnie. W podstawówce chodziłam do szkoły gdzie nie było sali gimnastycznej, jednak na lekcje w-f ławki znikały w mig i pojawiały się materace, ławeczki, skakanki, woreczki z pszenicą lub grochem na głowę, worki do skakania, łyżka i ping-pong… oj można by tu było długo jeszcze wymieniać proste sprzęty sportowe. Kiedy robiło się cieplej większość lekcji w-f była na szkolnym boisku. Nikomu nawet do głowy nie wpadło aby starać się o zwolnienie „ z włefu”. Po przyjściu do domu każdy starał się jak najszybciej odrobić lekcje, bo czekały przecież „dwa ognie”, podchody, skakanka, guma, „grzyb”, a w moim wypadku jeszcze piłka nożna. Tak! Piłka nożna! Miałam być przecież chłopakiem, tata nie odpuścił i już w wieku przedszkolnym kupił mi prawdziwą, skórzaną piłkę nożną. Nikt takiej nie miał, a ja dzięki temu już wtedy mogłam „przebierać między” chłopakami (i to starszymi), a nawet ich trochę poustawiać.
Wiem, że pewne czasy odeszły, ale to wcale nie znaczy, że mamy dzieci wpędzać w siedzący "popcornowy" i "chipsowy" tryb życia. Zwłaszcza, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie, tak wynika z najnowszego raportu  UNICEF. W ciągu ostatniej dekady w Polsce liczba dzieci z nadwagą podwoiła się. W Polsce aż 17 proc.  dzieci w wieku 11, 13 i 15 lat ma nadwagę. Jest to dwukrotne więcej niż dwa lata temu. Podkreślić należy, że tak duży wzrost współczynnika nie wystąpił w żadnym  z badanych 29 państw. Na szczęście daleko nam jeszcze do Stanów Zjednoczonych, gdzie blisko 30 proc. dzieci ma nadwagę, ale czemu nie brać wzoru z  Holandii, gdzie problemy z wagą ma tylko około 8 proc. dzieci. Otyłe dzieci to chorzy dorośli, jest więc o co toczyć batalię już teraz.


Im więcej lat tym smutniej – czy tak musi być?

Jest takie sprawdzone porzekadło: „łóżko jest przyjacielem młodości a wrogiem starości”.
Z wiekiem spowalnia się metabolizm i można to już doskonale zauważyć około czterdziestki. Nie uważam, że dopiero wtedy należy zacząć się ruszać, ale w młodym wieku ruchu jest znacznie więcej, nawet jeśli nie korzystamy z siłowni i regularnego wysiłku fizycznego. Gonimy na wysokich obrotach za wszystkim. Najpierw w szkole, na studiach, potem za dziećmi, a kiedy one dorastają my ruszamy się coraz wolniej, co wcale nie znaczy, że mniej pracujemy. Nasze ciało też się zmienia i aby zachować sprężystość, jędrność, a przede wszystkim dobrą kondycję i zdrowie musisz się ruszać.

Zawsze byłam aktywna, dużo się ruszałam i byłam ciągle w biegu. Przy trójce dzieci, pracy zawodowej, ciągle brakowało mi czasu, biegałam i najczęściej robiłam kilka możliwych do wykonania czynności na raz. Muszę przyznać, że do czterdziestki nie ćwiczyłam regularnie. Był jednak, rower, basen, zimą narty, a wieczorem zasypianie z książką na nosie. Nie miałam też nigdy większych problemów z wagą. Kiedy jednak przypatrywałam się rówieśniczkom z mojego otoczenia, które prowadziły spokojniejszy tryb życia, zauważałam coraz bardziej wystające brzuchy, zgrabione plecy, szersze biodra, a latem tzw. motylki na rękach. O nie, myślałam wtedy, ja tak nie chcę! Jednak wiedziałam, że bez regularnych ćwiczeń nie dam rady. Tak więc od czterdziestki ćwiczę i to z coraz większą regularnością. Nawyk? Dziś mogę powiedzieć, że na szczęście tak!
Jak większość kobiet dużo jeżdżę samochodem, ale  już w pracy wybieram drogę „dookoła” czyli tam gdzie dalej i więcej schodów. Windy też raczej omijam z daleka. To są jednak przerywniki, nic nie zastąpi codziennej aktywności fizycznej.


Aktywność fizyczna to lepsza jakość życia – czyli jak ćwiczę

 Najlepiej poszukaj takiej formy wysiłku, która ci odpowiada, i którą polubisz, a wierz mi polubienie leży w głowie. Musisz też skoordynować to z charakterem swojej pracy, obowiązkami, możliwościami.
Pewnie świetnie ćwiczy się w grupie, bo grupa motywuje. Ja jednak nie mam zapędów stadnych, a że charakter mojej pracy jest bardzo nieregularny w czasie, tzn. nie jest to praca „od – do”, próbowałam znaleźć swój optymalny, codzienny trening. Stwierdziłam, że skoro codziennie muszę zobaczyć wiadomości i jest to jakieś 30 min. to wcale nie muszę siedzieć biernie przed telewizorem. Kupiłam sobie (tak go przynajmniej nazywam) osobistego trenera. Jest piękny! Ma długie błyszczące ramiona, długie zamaszyste nogi, mięciutkie wsparcie w okolicy brzucha i nazywam go my personal trainer. Postawiłam go w pokoju dziennym (z boku) i po dwóch tygodniach już nikomu nie przeszkadzał.
Cóż to za cudo?
Jest to urządzenie określane mianem domowego „nordic walking” (nie mylić z orbitkiem, ponoć bardzo źle działa na kręgosłup), które właściwie ćwiczy prawie wszystkie części mojego ciała. Oglądam więc sobie wiadomości i ruszam się tak jak lubię. Najczęściej na koniec „dokładam” do tego jeszcze brzuszki na podłodze i trochę pompek i przysiadów na piłce gimnastycznej.
Kolejnym moim „domowym wsparciem” są gumy rozciągające (kupione w Rossmanie). Siedzisz sobie wtedy w fotelu, a ręce lub nogi „pracują”. Jedną parę trzymam nawet przy komputerze i naciągam ramiona kiedy zaczynają mnie boleć.
My kobiety musimy uważać zwłaszcza na ręce, a w szczególności na ramiona. Tam szybko skóra się starzeje i robią się tzw. motylki. Z tego właśnie powodu, nie odpowiadał mi typowy rowerek treningowy: nogi pracowały a ręce nie. Próbowałam nawet wymachiwać ciężarkami, ale jakoś to mnie nie zachwyciło.
Zgadzam się z tym, że ruch na świeżym powietrzu jest niezastąpiony. Jestem gorącą zwolenniczką szybkich spacerów, czy też lekkiego biegania. Chociaż to bardzo lubię, to najczęściej przegrywam z pogodą i późną porą, natomiast mój personal trainer jest niezawodny. Muszę jednak przyznać, że w tym roku po raz pierwszy wyznaczyłam sobie „trasę koło domu”, wkładam wtedy dres, czapkę, okulary i robię sporo okrążeń tak aby było przynajmniej 3-4 km. To nie jest bieg wyczynowy, lecz spokojny więcej niż marsz. Organizm się dotlenia, uczę się racjonalnie oddychać, a ile pomysłów i przemyśleń przychodzi wtedy do głowy. Teraz pracuję nad tym aby do takiego biegania zmusić się wcześnie rano. Dobrze rozpocząć dzień od takiego dotleniającego powera.

Wysiłkiem, a właściwie przyjemnością, którą polecam jest basen. Tu dopiero ćwiczymy wszystkie mięśnie. Rewelacyjne jest nie tylko pływanie ale gimnastyka w wodzie. Nawet jeśli wchodzę do jacuzzi to nigdy tam biernie nie leżę. Szkoda mi czasu. Zawsze macham nogami (świetne na brzuch i pośladki oraz uda) i nie zapominam o rękach. Nie jestem super pływaczką, choć bez problemów pływam tzw. własnym stylem, a najlepiej w słonej wodzie, która wręcz wypycha ciało ku górze. Nie jestem jednak w stanie pływać na basenie przez pół godziny. Skoro już tam jestem to zawsze robię sobie wodny aerobic. To jest prawdziwa dawka energii dla wszystkich mięśni! Wybieram miejsce gdzie nikomu nie przeszkadzam, a  woda sięga mi prawie pod szyję i ćwiczę w wodzie. Najczęściej są to wymachy rąk i marsz z podskokami – jaka satysfakcja nogi w wodzie bez problemu wędrują prawie pod brodę. Budzę zdziwienie? Tak. Zauważyłam spojrzenia na sobie, ale też zobaczyłam, że niektóre kobiety zaczęły mnie naśladować.

Zimą nie wyobrażam sobie (przynajmniej na razie) kilku wypadów w góry na narty. Jest to prawdziwe dotlenienie organizmu i wzmocnienie kondycji. Do tego jeszcze dochodzą niezapomniane widoki, które radują oczy i duszę. Taka zima jest naprawdę piękna.
Jakoś nigdy nie mogłam przekonać się do jogi. Wiele o niej czytałam, zwłaszcza o jodze hormonalnej. Kupiłam sobie nawet książkę na ten temat i nic. Widocznie to nie moja bajka. Zawsze jednak na bieżąco śledzę nowinki w obszarze fitness i joggingu i najczęściej coś z tego zakresu włączam do mojej aktywności fizycznej. Nigdy nie jest tak, że odpowiada mi cały trening, a że jestem „kotem, który chodzi własnymi ścieżkami” to wybieram to co lubię. Nie ma nic gorszego jak zmuszać się do czegoś i robić wbrew sobie i swojemu ciału. Moje ćwiczenia też zmieniają się wraz z wiekiem i problemami ze zdrowiem.

Jednak do tej pory do moich niezawodnych ćwiczeń należą: „brzuszki”, „rowerek na plecach, ćwiczenia z piłką treningową i my personal trainer. Muszę przyznać, że co jakiś czas, aby nie popaść w rutynę, ulegam modzie tego co jest na topie. Ćwiczyłam więc z Cindy Crawford, Jane Fondą, Mariolą Bojarską, a nawet Ewą Chodakowską. Na You Tube można znaleźć całkiem niezłe filmiki z fitness. Naprawdę do wyboru i koloru, a nawet według nastoju. Najgorsza jest rutyna, a ja zauważyłam, że wchodzące mody działają na mnie mobilizująco i wnoszą nowe spojrzenie na  aktywność fizyczną.


 
Uwierz mi, regularność ćwiczeń leży w głowie i kiedy ją polubisz stanie się taką samą czynnością jak codzienne mycie i  inne zabiegi. Walcz o kilogramy kiedy masz ich jeszcze mało do zrzucenia, dlatego zaprzyjaźnij się z wagą łazienkową. Nigdy nie przekraczaj magicznej skali +3, natomiast +5 to już ALARM! Im więcej tym trudniej i większe szkody dla zdrowia. Zauważ też, że im więcej lat tym nagłe skoki wagi odbijają się niekorzystnie na jędrności naszej skóry i na twarzy. U młodej dziewczyny twarz po dużej kuracji odchudzającej pięknieje, a po czterdziestce smutek, smutek, bruzdy i zmarszczki. Przy nagłych skokach wagi bez powodu warto zasięgnąć porady specjalisty. Może to być na przykład niedoczynność tarczycy. Trochę wiem na ten temat, więc uczulam, że nic się nie dzieje bez powodu, a organizm swój warto znać i obserwować oraz zaprzyjaźnić się z nim. Jeśli nie masz budowy „szparaga”, to nie dąż za wszelką cenę do takiego wyglądu, szkoda życia, a jaki świat byłby nudny.

 Nie myśl, że jestem jakąś fanatyczką, też odpuszczam czasem i to najczęściej w sobotę lub inny gorszy dzień. Człowiek nie jest przecież zaprogramowaną maszyną. Nie jestem chodzącym ideałem i do takiego nie dążę i pewnie gdyby nie zwykłe kobiece grzeszki – a do moich należą czekolada, szampan i bagietka – miałabym pewnie kilka kilogramów i centymetrów mniej. Cóż jednak byłoby warte takie katownicze życie? Dlatego też moje motto brzmi: żyj zdrowo lecz ze smakiem i papryczką chili – cokolwiek to znaczy – mam nad tym kontrolę.


Moje ulubione domowe sprzęty treningowe:
  • rowerek treningowy „nordic walking”
  • gumowa piłka treningowa
  • gumy-hantle
  • ciężarki
Mój przykładowy tygodniowy trening:
  • poniedziałek - piątek: 30 min. domowy „nordic walking”, 200 brzuszków, 200 podskoków na piłce na siedząco z ciężarkami w rękach
  • co drugi dzień 30 min. lekki bieg, najczęściej wieczorem
  • jeden raz w tygodniu basen, 1 godzina
To jest tylko przykład, który najczęściej realizuję. Nie traktuję go jednak sztywno i zamieniam według upodobań i humoru. Zdarza się, że zamiast „nordic walking”, włączam film z You Tube i ćwiczę z którąś z gwiazd fitnessu.






Z nadzieją na poznanie Waszych sposobów na dobrą kondycję :)

Opublikowano na stronie: http://przepis-na-kobiete.pl/Artyku%C5%82y/472/kobiecy-lifestyle-b-d-aktywna-women-s-lifestyle-be-active


piątek, 25 października 2013

Penne z sosem pomidorowym - Penne with tomato sauce








    Latem i jesienią sosy pomidorowe robię ze świeżych pomidorów. To są inne pomidory, pachną słońcem i wszystkimi kolorami lata. Pomidory są wtedy nie tylko dobre ale i tanie, więc warto się pokusić o sos własnej roboty.

     25 października to  Światowy Dzień Makaronu, a to jest jedno z najprostszych dań świata.


Penne z sosem ze świeżych pomidorów

Składniki:

  • 5-6 pomidorów
  • łyżka oleju
  • pół pęczka bazylii
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 cebula
  • sól i pieprz
  • szczypta cukru
  • 2 łyżki sera typu feta
  • makaron typu penne około 3/4 - szklanka na osobę

    Pomidory sparz wrzątkiem, obierz ze skórki i pokrój w kostkę. Posiekaj cebulę, przeciśnij przez praskę czosnek i zeszklij wszystko na oliwie. Po 1-2 min. dodaj pokrojone pomidory, połowę posiekanej bazylii i gotuj na wolnym ogniu około 10-15 min. Dodaj do smaku sól i pieprz oraz szczyptę cukru. 
Ugotuj penne al dente, wymieszaj z sosem. Przed podaniem dodaj pozostałą bazylię i na górę ser feta.


Moja rada:

- Pomidory możesz zastąpić krojonymi w puszce.
- Warto dodać odrobinę cukru/szczypta/ bowiem  takie połączenie bardzo podnosi walory smakowe sosu
- Świeżą bazylię możesz zastąpić suszoną.









czwartek, 24 października 2013

Sałatka z ogórków - Cucumber salad









    Ogórki, ogórki ogórki... zielone, chrupiące, niskokaloryczne. Najzwyklejsza sałatka z ogórków może uprzyjemnić niejeden posiłek, a robi ją się  w kilka chwil.


Składniki: 
  • 1 ogórek
  • 1 cebula dymka z zieloną natką
  • kolorowy pieprz
  • sól
  • łyżeczka octu winnego
  • łyżeczka oliwy

   Ogórek potnij na cienkie, długie plastry obieraczką do warzyw. Cebulę dymkę drobno pokrój, dodaj pozostałe składniki i wymieszaj.


Moja rada:

- Do sałatki wybierz taki ogórek, który prawie wcale nie ma pestek.
- Do ozdoby możesz odciąć 1-2 kawałki zielonej dymki, przekroić ją i włożyć na 2-3 min. do wody z lodem, wtedy liście ładnie się podkręcą.
- Jako jadalna ozdoba - ładnie wygląda rzodkiewka.










wtorek, 22 października 2013

Kobiecy Lifestyle - Women's Lifestyle








Kobiecy Lifestyle to zakładka, nad którą długo się zastanawiam. Zasadnicze pytanie, które sobie wielokrotnie zadawałam brzmiało: Kto to będzie czytał? Nie jestem celebrytką, ani ikoną mody czy też specjalistką od kobiecej urody i stylu życia. Nie jestem córką premiera ani żoną polityka, po co więc pisać? Czyta się zazwyczaj to co robią Ci z pierwszych stron gazet. Jeśli dla mnie jest coś ważne, sprawdzone, co ułatwia mi życie, to wcale nie znaczy, że wzbudzi to zainteresowanie kogokolwiek? Przecież to tylko ja, kobieta, która zbudowała własny świat, marzenia i coś tam jeszcze… Nawet mój wiek to  w blogosferze minus, bowiem kobiety blogerki w moim wieku to ogromna mniejszość. Jak piszę coś o kosmetykach, których używam to raczej są to posty dla mam moich czytelniczek. Moje pokolenie w zdecydowanej większości woli gazety, książki, które z powodzeniem zastępują im technologie ITC. 
Z drugiej strony…  Prawdą jest, że jako blogerka dostałam trochę maili o pytania dotyczące kosmetyków, wyglądu, ćwiczeń i tego jak utrzymuję kondycję... Czy to jednak powód do pisania na ten temat?

Wprawdzie przestrzeń wirtualna w blogosferze jest całkiem przyjemna i przyjazna. Nikogo do niczego nie zmusza, a odbiorcy sami decydują czy zaglądają, polecają, komentują, dodają swoje pomysły, tak więc czemu nie? Przecież kobiet 50+, które prowadzą zwykłe życie, są szczęśliwe, mają swoje pasje, marzenia, stąpają po ziemi i w chmurach jest więcej niż tych w mediach i na świeczniku. Jeśli natomiast chce się dobrze wyglądać, mieć kondycję, pasje i udane życie, to na to wszystko pracuje się w zdecydowanej większości  w młodości. Myślę więc, że z moich rad, przemyśleń mogą również skorzystać młode blogerki i czytelniczki. Tak samo zresztą jak ja się uczę od nich.

Blog to jedno z moich hobby. Moja praca jest ciekawa, przyjemna, ale też wymaga dość sporo wysiłku intelektualnego. Pisząc bloga odpoczywam, nie muszę grzebać w książkach, sprawdzać danych, posiłkować się materiałami naukowymi. Siadam i piszę to co chcę napisać, to co wiem, przeżyłam, czego doświadczyłam i ubarwiam wszystko zdjęciami. Mój aparat fotograficzny towarzyszy mi prawie wszędzie, bo zawsze jest coś ciekawego do utrwalenia. Wiem, że powinnam popracować nad jakością, jednak nie jestem zawodowym fotografem, a zdjęcia w większości są spontaniczne.
Lubię też pisać, odpoczywam wtedy, jednak na spontaniczne pisanie nie mam za wiele czasu. Zauważyłam, że  moje przemyślenia i pomysły są najlepsze kiedy zasypiam. Uśmiecham się zawsze do siebie i żałuję, że nigdy nie zostanie to uwiecznione, ale pewnie większość tak ma.

Od narodzin każdy człowiek zapisuje kartki swojego życia a przeszłość odchodzi wraz z ludźmi. Choć wiele wyniosłam ze swojego domu, to jednak ciągle mam żal do siebie, że o wiele rzeczy nie zdążyłam zapytać swojej babci i mamy. Mimo wszystko wiele z tego co było w moim dzieciństwie przeniosłam do mojego dorosłego życia. Żyło się o wiele wolniej, prościej i zdrowo. Kuchnia była prawie bez chemii, a dzieci większość wolnego czasu spędzały w ruchu, na świeżym powietrzu.
Myślę, że w dużej części zdrowy styl życia i odżywiania wyniosłam z domu, ale też moja niespokojna dusza ciągle poszukuje i stara się być na bieżąco z modą, nowinkami kosmetycznymi i tym co dzieje się na świecie. W czasach komuny wcale nie było to takie proste. Pamiętam jak w szkole średniej długo składam na pierwszą wymarzoną bluzkę i jeansy z PEWEX-u. To była radość, ale też i szereg wyrzeczeń, które w krótkiej chwili zostały zrekompensowane zapachem i dotykiem, nowości i tęsknoty za lepszym światem.
To normalne, że następuje zmiana społeczna i kulturowa są jednak pewne wartości na których została zbudowana nasza cywilizacja i kultura, dlatego też  powinno się chronić to co stanowi podstawę rozwoju społeczeństw. Powinno się chronić zwłaszcza rodzinę, bo to ona jest strażnikiem ciągłości pokoleń i rozwoju. Z coraz większym niepokojem patrzę na to co dzieje się ze współczesną rodziną…


Ja kobieta wielu przełomów

Dlaczego tak o sobie mogę napisać. Urodziłam i wychowałam się w czasach propagandy sukcesu. Wczasach podłej ideologii, którą starano się wtłoczyć w mózgi, a szczególnie tych którzy dorastali i kształcili się. Zwłaszcza ci byli łakomym kąskiem, który starano się kupić za komunistyczne przywileje. Tak sobie myślę, że chyba kiedyś napiszę o tym książkę. Mam wiele takich tematów, które chciałabym zrealizować, dorastałam przecież na tzw. „Alei siedmiu sióstr”. Te niezwykłe przeżycia odcisnęły duże piętno na moim życiu.
Jako niespokojna dusza zawsze podpatrywałam, dopytywałam, próbowałam nawet do zwykłego ubrania dodać coś co je odróżniało od innych. Pamiętam jak po maturze pojechałam do Warszawy. Wszystkie moje stylizacje były przemyślane i zachwycały nawet w najbardziej luksusowym jak na owe czasy hotelu, w  warszawskiej Wiktorii. Był nawet taki czas w moim życiu, że chciałam zostać projektantką mody. Skończyło się jednak na tym, że projektowałam głównie dla siebie. Nawet sama szyłam. Teraz już nie potrafię, ale za to nabyłam inne umiejętności, które ułatwiają mi życie i pozwalają ciągle się rozwijać. To bardzo ważne. Zasadę tę stosuję w pracy: Jak się nie rozwijam to muszę się ewakuować. Mogę powiedzieć, że całkiem nieźle na tym wychodzę.
Tak więc postanowione, dokładam zakładkę „Kobiecy Lifestyle”, w której będzie od stóp do głów i dookoła o kobiecie, która całkiem nieźle radzi sobie w życiu, ma wiele pasji, marzeń, a nawet pomysł na życie na emeryturze. Tak, do starości trzeba się przygotowywać przez całe życie. Jak umiesz liczyć to licz na siebie, a wtedy wiele zyskasz od innych a inni zyskają od ciebie. A jeśli czasem chcesz być „głupią blondynką” to bądź, jesteś przecież kobietą i na wiele możesz sobie pozwolić, jeśli wiele od siebie wymagasz.



Kobiecy Lifestyle 






Dziękuję za wszystkie słowa, zwłaszcza za konstruktywną krytykę :)

Notka znajduje się również na stronie: http://przepis-na-kobiete.pl/Artyku%C5%82y/453/kobiecy-lifestyle-women-s-lifestyle


Zupa soczewicowo - kokosowa - Lentil & coconut soup







     Uwielbiam soczewicę pod wszelkimi postaciami. Można ją łączyć z rożnymi dodatkami. Połączenie soczewicy i orzecha kokosowego smakuje wyśmienicie.
O właściwościach soczewicy możesz przeczytać: http://mystylemyeveryday.blogspot.com/2013/02/zupa-z-soczewicy.html


Zupa z soczewicy i orzecha kokosowego

Składniki:
  • szklanka czerwonej soczewicy
  • 4 pomidory
  • 1 marchewka
  • 1 cebula dymka
  • 1 cebula 
  • świeże zioła: oregano, bazylia
  • garść pokrojonej kapusty pekińskiej
  • 2 ząbki czosnku
  • 2-3 liście laurowe
  • kilka ziaren ziela angielskiego
  • orzech kokosowy
  • sól i pieprz
  • łyżka oliwy
 
    Marchewkę, cebulę, dymkę, czosnek, pokrój i zeszklij na oliwie, dodaj 2 litry wody, gotuj 10 min.Dodaj pokrojone pomidory, soczewicę i pozostałe przyprawy. Gotuj na lekkim ogniu, około 10 min.
Orzech kokosowy należy rozłupać (potrzebna pomoc :). Zetrzyj na tarce miąższ z 1/2 orzecha i zmiksuj w blenderze z 1/2 szklanki wody, dodaj do zupy i zagotuj. Na koniec dodaj pokrojoną kapustę pekińską, gotuj około 2-3 min. Dopraw do smaku. Dodaj świeże zioła.


Moja rada:

- Jeśli nie masz orzecha kokosowego, możesz zmiksować 3-4 łyżki wiórków kokosowych z wodą i dodać do zupy, doskonale zastępuje świeży kokos.
- Zamiast wody możesz użyć wywaru z warzyw.

















poniedziałek, 21 października 2013

Indyk z kluseczkami - turkey meat with dumplings









    Mięso z indyka to nie tylko walory smakowe ale i zdrowotne.  Mięso dobrze przyrządzone korzystnie wpływa na układ nerwowy, mięśniowy i na pracę serca. Jest smaczne, zdrowe, niskokaloryczne, a obiad z kawałkiem indyczego mięsa dodaje energii a nawet poprawi humor.


Składniki:
  • filet z podudzia indyka
marynata/farsz do indyka:
  • 1 dymka
  • 1/2 pęczka koperku
  • 2-3 gałązki bazylii
  • 1 duża łyżka musztardy
   
    Wszystkie składniki marynaty wymieszaj i rozsmaruj na podudziu z indyka. Zwiń ciasny rulon i owiń go białą nitką. Opiecz mięso na mocnym ogniu, dodając łyżkę oleju. Popieprz i posól oraz dodaj 1/3 szklanki wody. Duś pod przykryciem w piekarniku około 1 godz. w temp.190 stopni.
    Wyciągnij mięso a do pozostałego sosu dodaj 1/2 szklanki wody, odparuj tak aby powstał klarowny sos. 
Kiedy mięso nieco przestygnie zdejmij nitkę i pokrój mięso na plastry, oczywiście skórkę zostawiamy :)